Autor Wiadomość
Daemon
PostWysłany: Czw 13:26, 16 Lis 2006   Temat postu:

owce są zawsze, tylko czasem ich nie widać.
Gadam ''eR''
PostWysłany: Śro 22:16, 15 Lis 2006   Temat postu:

Według mnie aż tak źle z nim nie bylo, choc po obejrzeniu bezpośrednio bardziej mi sie podobal niż teraz. Choc nie bylo w nim owiec.
Daemon
PostWysłany: Śro 12:41, 15 Lis 2006   Temat postu:

Capote mi sie nie podobał jak cholera. pewnie kwestia uprzedzenia.
Zealot
PostWysłany: Wto 23:38, 14 Lis 2006   Temat postu:

Ja w tym roku nie byłam w stanie wybrac jednego słusznego zwycięscy, co do tej pory się właściwie nie powtarzało i co, mam nadzieję rokuje in plus na przyszłośc. Tak na marginesie Philip grał niewiele później w MI3, z tym Tomem!!!
Gadam ''eR''
PostWysłany: Wto 22:28, 14 Lis 2006   Temat postu:

Nie wiem,czy to do konca tak, w koncu to Jack Twist uwiódł Ennisa. Swoja drogą to imie wiele mówiace Ennis- Penis, juz od poczatku swej drogi mial scisle określone przeznaczenie. A nazwisko Twist?

Ja mogę powiedziec co sądze na temat Capote'a. Był okej, ale nie wiem, czy do konca slusznie P.S Hoffmann słusznie dostał Oscara. To zawsze beda kwestie sporne.
Zealot
PostWysłany: Wto 16:25, 14 Lis 2006   Temat postu:

Aha i jeszcze kwestia owiec... Bek ich przypominał łkanie, to nadawało filmowi niepowtarzalny, melodramatyczny klimat. Poza tym owce, jako wyższa inteligencja, przeczuwały tragiczny koniec historii miłosnej bohaterów - takie przedwczesne, niemal profetyczne lamento.
A ktoś widział inne "oscarowe" produkcje: walk the line, crash albo capote?
Zealot
PostWysłany: Wto 15:46, 14 Lis 2006   Temat postu:

Cho może Jack Twist powinien stosowac się raczej do starego porzekadła: żyj i daj rzyc innym(???)
Zealot
PostWysłany: Wto 15:45, 14 Lis 2006   Temat postu:

Koloratka dlatego, bo Enis patrzy się nań pożądliwie. Tym symbolem Jack mówi: nie zbliżaj się do mnie, Enis, decyduję się na życie w celibacie.
Daemon
PostWysłany: Wto 14:07, 14 Lis 2006   Temat postu:

zajebiste guziki w koszuli pana po prawej.
Gadam ''eR''
PostWysłany: Wto 11:05, 14 Lis 2006   Temat postu:

Image
Dlaczego Jack Twist ma koloratke?

Image
Gadam ''eR''
PostWysłany: Wto 10:59, 14 Lis 2006   Temat postu:

Szkoda, że nie bylo tam intertekstualnego milczenia owiec- ich bek byl dla mnie nie do zniesienia.
Może stąd też nazwa ''Bruk - BEK''?





Moze ''SexyBEK'' to po prostu seksowne beczenie?
Zealot
PostWysłany: Nie 19:47, 12 Lis 2006   Temat postu:

Świadkiem milości chłopców była tylko brukbak małtyn i owce. Owce wełny pełne, posępne i milczące. Owce przestępujące z kopytka na kopytko, maksymalnie wykadrowane, ontystyczno potraktowane, wniwecz obracające niegodziwośc świata tego.
Gadam ''eR''
PostWysłany: Nie 18:59, 12 Lis 2006   Temat postu:

''Good night...'' jak dla mnie byl o tym, ze Robert Downey Jr jest genijalny ( ale to wiem i z innych filmów), Dżordż Clooney ma wielki tyłek (jw.), ze dla aktorów pierszoplanowych zabrakło Oscarów w tym roku i że dziennikarswo w USA to ciężki kawałek chleba.

''Brukbek...'' o tym, ze Jake Gyllenhaal jest genijalny, Michelle Williams beznadziejna, że dla bełkoczących z kluskami w gębie ledgerów w tym roku zabraklo oscarów i że rozwojowi miłości sprzyjają mrozy i owce.
Daemon
PostWysłany: Sob 23:21, 11 Lis 2006   Temat postu:

o tym jaki McCarthy był głupi chyba. ale właśnie aktorstwo mnie w tym filmie urzekło. A co do Brukbaku to nie widziałem, ale chyba w koncu bede musial bo znajomi naciskaja.
Zealot
PostWysłany: Sob 20:18, 11 Lis 2006   Temat postu:

A podobało wam się "Brukbak małntyn"?
Good night... wyglądało ładnie, było niezłe aktorsko, ale właściwie o czym było...???
Gadam ''eR''
PostWysłany: Sob 19:11, 11 Lis 2006   Temat postu:

Podobał Ci się ''Good night..."?
Daemon
PostWysłany: Sob 13:18, 11 Lis 2006   Temat postu:

oscary zazwyczaj są niezgodne z oczekiwaniami Very Happy miałem wielką nadzieję że wygra Goodnight and Good Luck, a tu lipa. czasami zastanawiam się w jaki sposób oni to wybierają, czy mają jakiś klucz do tego, czy poprostu wedle uznania.
Gadam ''eR''
PostWysłany: Sob 11:08, 11 Lis 2006   Temat postu:

Tak, Amerykanie są tępi. Ale to jest ich atut.
Dzieki ich tępocie mamy nie tylko popkulture, ktorą uwielbiam, ale też kulturową teorie literatury.

Anyhow-proponuję się przyjrzec Oscarom ( tegorocznym i z lat ubiegłych). Nie zawsze decyzje są zgodne z naszymi oczekiwaniami, nie?
Daemon
PostWysłany: Sob 0:59, 11 Lis 2006   Temat postu:

nie tak: amerykanie są z zasady tempi (czy jak to sie tam pisze). Powoduje to, że trzeba do nich mówić jak najprostszym językiem, bo inaczej nie zrozumieją. Dlatego też ten film wyglądał tak jak wyglądał. Amerykanin ważacy 200 kilo prędzej zrozumie taki film, w którym gościu wpieprza McDonald's i zaraz od tego niemal zdycha, niż jakieś naukowe udowadnianie. Poprostu, do nich to trafia bardziej niż jakieś suche fakty.
Zealot
PostWysłany: Pią 23:58, 10 Lis 2006   Temat postu:

SSM nie wyszedł jako film i nie wyszedł jako eksperyment: czy rzeczywiście trza się katowac jakiś czas nieprzerwanie junkami, żeby posiąśc wiedzę o ich zabójczych właściwościach?
Gadam ''eR''
PostWysłany: Pią 19:00, 10 Lis 2006   Temat postu:

Mnie tam w glowie jeno hulanki i swawole. Jak ktos woli nazywac sie Milijon i za milijony kochac i cierpiec katusze to jego sprawa.
Daemon
PostWysłany: Pią 11:59, 10 Lis 2006   Temat postu:

Zealot napisał:
Ja nie twierdzę, że Super Size Me miało byc artystycznym wyzwaniem dla twórcy i odbiorcy, nie wspominałam nawet o kategorii artyzmu, a tu zaraz taki poważny zarzut, że jak co głupie, to dlatego, że pozbawione walorów... Moim zdaniem ten najnormalniejszy w świecie eksperyment nie wyszedł i tyle.


ale jak to nie wyszedl, w sumie mu tam powiedzieli ze jak tak dalej bedzie wżerał to umrze Very Happy
Zealot
PostWysłany: Pią 1:35, 10 Lis 2006   Temat postu:

Gadam "er", zawsze musi byc jakiś moral, tak dla przyzwoitiści, żeby nie mówili, że w głowie nam tylko hulanki i swawole. Coś na zagłuszenie wyrzutów naszych próżnych, konsumpcyjnych sumień - jak sobie obejrzymy takie filmiszcze, łze uronimy, to od razu staniemy się lepsi, a po buzi pogłaszcze nas promyczek (B)bożej łaski.
Zealot
PostWysłany: Pią 1:29, 10 Lis 2006   Temat postu:

Ja nie twierdzę, że Super Size Me miało byc artystycznym wyzwaniem dla twórcy i odbiorcy, nie wspominałam nawet o kategorii artyzmu, a tu zaraz taki poważny zarzut, że jak co głupie, to dlatego, że pozbawione walorów... Moim zdaniem ten najnormalniejszy w świecie eksperyment nie wyszedł i tyle.
Gadam ''eR''
PostWysłany: Pią 1:02, 10 Lis 2006   Temat postu:

Mel Gibson ma tak okropna dykcję, ze młody Keanu Reeves przy nim to Jack Nicholson lub jeszcze inny Genijalny Aktor ( Bad Boy, ya know what I'm sayin, Z.?)

Najgorsze jest to, ze czasem kicz w kinie zaczyna dostawac sie w szpony dyskursu. Dlaczego naukowcy chca wszystko opisac i spieprzyc zwyczajną przyjemnosc odbioru?

A- powiedzcie mi tez jeszcze cos-dlaczego kino zaangazowane ( cokolwiek to znaczy), naturalistyczne, poruszajace wspolczesne problemy jest lepsze ( i w czym) niz cala reszta. Podobna tendencja jest zreszta zauwazalna w literaturze.
Rzeczywistosc jak jest kazdy widzi.

Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group